Na marny początek własnoręcznie napisane opowiadanie.
Piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=AlN1gjTwP8U
Coma
Chimera
Kiedyś, gdy sposób myślenia, odczuwania i pokazywania emocji oraz namiętności był inny, żyli ludzie. Ludzie jak to ludzie, istnieją zawsze, lecz nie tacy jak ci, bo przecież każdy człowiek jest inny.
Ona - biedna wieśniaczka - i on -bogaty książę - żyli wspólnie, chociaż ich miłość była niemożliwa. Ludzie są różni. Byli tacy, którzy nie popierali ich związku, którzy za wszelką cenę chcieli ich rozdzielić... Co z tego wyszło? Czytajcie dalej.
- Kocham Cię - szepnął do jej ucha. Tak długo oczekiwała tych słów. Jest wieczór i dopiero teraz mogli uciec od codzienności i spotkać się ze sobą.
- Wiem, ale nie jestem pewna, czy to ma jeszcze sens - odpowiedziała z wielkim trudem. Sprzeciwiała się sama sobie.
- Co masz na myśli? - zapytał zaniepokojony. Nie odpowiedziała. Odwróciła się i wybiegła na zewnątrz. Nie wiedziała, czy to deszcz, czy łzy. Wiedziała tylko, że coś się właśnie dla niej skończyło.
Kiedy jego ojciec zmarł, lud potrzebował nowego władcy, a król potrzebował żony, która urodzi mu syna. Ludwik miał nadzieję, że po słowach, które wypowiedział Anastazji, to ona będzie tą kobietą, z którą spędzi resztę życia, ale ona już najwyraźniej nie czuła tego samego, skoro uciekła. Minęły już 2 lata, a on nadal nie mógł zapomnieć jej uśmiechu, koloru oczu i wyrazu twarzy, który przybierała, gdy go tylko zobaczyła. Pewnie ułożyła sobie życie i ma teraz dzieci. On się już tego nie dowie. Teraz on musi znaleźć żonę i o niej zapomnieć.
A co naprawdę się z nią działo? Prowadziła ubogie życie w cieniu. "Przecież jesteś tylko wieśniaczką" przypominała sobie słowa zawistnych kobiet z zamku ukochanego. Ukochanego? Tak, wciąż go kochała. Starała się o nim nie myśleć, ale tylko to zaprzątało jej głowę. Pewnego dnia odprawiała dzienną rutynę w ogródku przed domem, gdy doszły do niej słuchy o śmierci króla. Zdziwiła się niezmiernie. Wbiegła do domu i odszukała list. Stary list sprzed dwóch lat od Ludwika. Dołączone tam było bezterminowe zaproszenie na dowolny bal w zamku. Zabrała wszystkie swoje oszczędności, kupiła najładniejszą sukienkę jaką znalazła, umalowała się i uczesała. Wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Zabrała zaproszenie i wyszła z domu kierując się do zamku, gdzie miał się odbyć bal, na którym nowy król miał wybrać sobie żonę.
Dotarła do zamku, wrota otworzył jej Maciej - nadworny, który był jej przyjacielem, gdy mieszkała jeszcze w zamku. Ale kiedy uciekła, ich kontakt się urwał.
- Witaj piękna panno. Król będzie zaszczycony, że tak piękna kobieta zabiega o jego względy.
- Maciek, to ja.
- Anastazja? Co się z Tobą stało? Wyszłaś za bogatego księcia?
- Przecież dobrze wiesz, że nie mogłabym. Jedyna osoba jaka jest dla mnie ważna to Ludwik.
- Mam nadzieję, że mimo wszystko wam się uda.
Chciała najpierw porozmawiać z Ludwikiem, więc poszła do jego komnaty, a to, co tam ujrzała zapamięta do końca życia...
Widok jego smutnej, zmęczonej i pełnej zmarszczek twarzy przyprawił ją o gęsią skórkę. Dobrze wiedziała, że to jej wina.
- Ludwik?
- Kto pyta? - odpowiedział jej gruby, zmęczony głos. Nie odpowiedziała. Podeszła bliżej. Od razu ją poznał. Oniemiał Jego wzrok utkwił w niej. Nie odrywając od niej wzroku powoli podniósł się z miękkiego fotela i zaczął iść w jej stronę. Poruszali się powoli ku sobie w ciszy. Wiedzieli, że słowa są zbędna, ponieważ miłości nie trzeba tłumaczyć.
PRAWDZIWA MIŁOŚĆ JEST PRZEZNACZENIEM, OD KTÓREGO NIKT NIE UCIEKNIE. NIEWAŻNE, ILE RAZY SIĘ POMYLISZ, W KOŃCU TRAFISZ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz